sobota, 12 stycznia 2013

#1


Margaret

Właśnie, gdy zamgliło mi się przed oczami i zamiast ręki i zlewu pojawiła się czerwona plama, ktoś zapukał do drzwi. Sprawiło to, że otrzeźwiałam w miarę możliwości (choć i tak nadal byłam słaba). Szybko obwiązałam nadgarstek gazą, naciągnęłam aż po same dłonie rękawy swetra i opłukałam umywalkę z reszty krwi. Schowałam żyletkę do kosmetyczki, a tą do szafki.
-Margaret! Sama w domu nie jesteś, więc pospiesz swoje szanowne, choć całkiem za płaskie, cztery litery. Spieszę się na mecz! – dobiegł mnie zza drzwi piskliwy i jędzowaty głos mojej młodszej siostry.
Sprawdziłam czy wszystko jest uporządkowane i dla zmyłki spuściłam wodę w toalecie, po czym otworzyłam drzwi. Ujrzałam przed nimi moje kompletne przeciwieństwo – szesnastolatkę o blond (platyna, ugh) włosach, mocnej opaleniźnie i w stroju chilriderki składającego się z króciutkiego topu i ledwo zakrywającej tyłek spódniczce w biało-niebieskich kolorach. Serio, nigdy nie uwierzę, że osoba, w tym momencie piłująca sobie paznokcie, jest ze mną spokrewniona. Któraś z nas musiała być podmieniona przy urodzinach. Jestem w niemal stu procentach pewna, że to ja nią jestem, patrząc na moją matkę i Stevie (siostrę), które różni tylko wiek. Obie długowłose blondynki, obie niebieskookie i obie zawsze wyglądające perfekcyjnie. Jak żywe Barbie.
-Boże, Margaret! Co ty tak długo robisz w tej łazience? Bo na pewno nie układasz włosów – spojrzała z pogardą na moje, jeszcze nie rozczesane włosy. – Ani dobierasz strój – teraz jej krytyczne oko lustrowało mój czarny, wyciągnięty sweter. – Nie jest ci gorąco? Na dworze panuje upał. Dwadzieścia siedem stopni, a ty… - przerwała i podejrzliwie podniosła mój nadgarstek. Dopiero teraz zauważyłam, że spod rękawa wystaje kawałek opatrunku. Pospiesznie spróbowałam go zakryć, ale Stevie była szybsza i podniosła rękaw. – Nie mów, że znowu to robisz. – trajkotała nie dając mi dojść do głosu. – Myślałam, że przestałaś, kiedy poznałaś tą rudą idiotkę. Dziwię się, że w ogóle ktoś chciał z tobą…
-Nie masz prawa tak o niej mówić! – przerwałam jej wściekła. – Liv umarła niespełna dwa miesiące temu, a ty tak… Ty o niej… - nie mogłam nic wykrztusić z gardła przez rosnącą w nim gulę. – Ty… ty wredna dziwko! – wykrzyknęłam, a z pod mojej powieki wypłynęła pojedyncza łza. Starłam ją. Nie, nie będę płakać. Nie przy niej. Nie teraz.
Słysząc tylko prychnięcie ze strony Stevie ruszyłam do mojego pokoju, żeby się spakować.

                                                                      Anne-Marie

 „Nie, to niemożliwe” pomyślałam, po raz kolejny opłukując sobie twarz wodą.
 Mieszkałam z nimi przez dziewiętnaście lat. Przez dziewiętnaście lat żyłam w błogiej nieświadomości, że jestem okłamywana.
„Jesteś adoptowana… Jesteś adoptowana… Jesteś adoptowana…”
W mojej głowie wciąż rozbrzmiewały słowa moich rodziców. Jakich „rodziców”, do cholery?! Przecież oni nie są moimi rodzicami. To obcy ludzie.
Pytasz się, jak to „obcy” skoro mnie wychowywali i praktycznie wszystko o mnie wiedzieli.
Ale to kłamcy. Może okłamywali mnie nawet o tym, gdzie pracują!
Nie. Tak dłużej nie może być. Nie mogę żyć cały czas w kłamstwie. Wynoszę się stąd.
Niedługo pójdę na studia. Zamieszkam w akademiku, więc nie opłaca mi się szukać nowego mieszkania.
Jeszcze miesiąc zdołam tu, w Bracknell wytrzymać. Potem wyjadę do Londynu.
  Wytarłam twarz w ręcznik i z wysoko podniesioną głową zeszłam na dół, do Jack’a i Catherine.
Siedzieli na kanapie cicho szepcząc. Kobieta miała zapuchnięte, prawdopodobnie od płaczu, oczy. Słysząc, że weszłam, podnieśli wzrok na mnie. Zaczęli przepraszać i mówić, że im przykro. Nie obchodziło mnie to. Odchrząknęłam i wypowiedziałam słowa, które powtarzałam sobie wcześniej w myślach.
-Wasze przeprosiny nic dla mnie teraz nie znaczą. Okłamywaliście mnie przez cały czas – przerwałam, bo myślałam, że będą chcieli protestować, ale oni tylko pokornie skinęli głowami. – Straciłam do was zaufanie. Ale mam nadzieję, że teraz, gdy zrozumieliście swój błąd, przynajmniej w jednej sprawie powiecie mi prawdę. – sprawiałam wrażenie twardej i nie okazywałam żadnych emocji, żeby nie uznali, że się po takiej wiadomości załamię.
-Odpowiemy ci na wszystko. Szczerze. – wyszeptała Catherine łamiącym się głosem.
-No dobrze. W takim razie, jak nazywają się moi rodzice? Ci biologiczni, prawdziwi. – podkreśliłam ostatnie słowo.
Spodziewałam się pytań po co chcę ich poznać, że może oni nie będą chcieli czy coś w ten deseń, ale Jack udzielił tylko krótkiej odpowiedzi.
-Znamy tylko imię i nazwisko ojca.
-To znaczy?
-Carl Heager. – odpowiedział.
Bez słowa ruszyłam w stronę mojego pokoju, żeby poszperać w Internecie, ale „mama” mi przerwała.
- Anne-Marie? Masz zamiar dalej z nami mieszkać? – w jej głosie pobrzmiewała nutka nadziei.
-Nie martwcie się! Tylko dopóki nie zacznę studiować! – odparłam nawet się nie odwracając.
Kiedy byłam już w pokoju oparłam się tylko o drzwi i zrobiłam coś, co pomogłoby mi na chwilę pomóc w uporządkowaniu emocji.
Rozpłakałam się.

---------------------------------------
I jak się podoba rozdział pierwszy? :)
Pewnie zastanawiacie się, kiedy do opowiadania wedrą się nasi ukochani chłopcy, lecz ja sama nawet nie wiem dokładnie :D
Do następnego!

Love ya, Victoria xx

PS: Szukam kogoś, kto mógłby zrobić mi nagłówek. Pomożecie? Bo na razie blog jakoś rewelacyjnie nie wygląda ; D



7 komentarzy:

  1. super.! Na razie zapowiada się fantastycznie. ;3 Zapraszam do mnie http://gabisia1.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny rozdział :) Czekam na kolejny ^_^

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawie sie zapowiada. ;) Czekam na kolejny. :D

    OdpowiedzUsuń
  4. http://polishdirectionersblog.blogspot.com/ serdecznie zapraszamy <3
    dopiero zaczynamy, z Twoją pomocą będzie nam łatwiej
    szukamy też redaktora/ redaktorki , możesz nim być Ty ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialny ! : D Kiedy kolejny ?
    http://ooonnneeeddiirreeccttiioonn.blogspot.com/ ; )

    OdpowiedzUsuń
  6. Czekam na 2 ! :3
    + zostałaś dominowana do Liebster Award , http://dreamscometrue3.blogspot.com/2013/01/liebster-award.html zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. G.E.N.I.A.L.N.E ! :D

    +pamiętasz mojego bloga "Jeden Kierunek"? :) Kilka mies.temu pojawił się ostatni rozdział i zakończyłam pisanie na nim. Jednak teraz powracam z nowym blogiem i chciałabym cię na niego zaprosić. Proszę wejdź na http://www.1dcrew.blogspot.com i proszę zostaw komentarz jak wrażenia, dobrze?

    OdpowiedzUsuń